piątek, 23 września 2016

Jak w pełni doświadczać Świata

Dzieje się, cały czas się dzieje. Wszędzie. W żarze wszystkich wydarzeń, walk, protestów i sporów proponuję na chwilę się wyłączyć. Zastanawiam się często jak jako ludzie funkcjonujemy. Jak to wszystko dźwignąć skoro jeszcze trzeba chodzić do pracy, szkoły, wychowywać dzieci, przeżywać jakieś własne dramaty, radości i jeszcze nadwyrężać mózg wcale niefajnymi wydarzeniami. Jesteśmy silnymi stworzeniami, ale każdy się czasem może przeładować i buchnąć wkurwem na wszystko. Nie jesteśmy cyborgami. 

Na dzień chociaż jeden ale cały od rana do nocy- proponuję totalnie wyłączyć się z sieci, telewizji, omijać kioski i sklepy, gdzie w radio dudnią wiadomości. 
Nie jestem poradnikiem życiowym, ani mentorem, nie śmiem nikomu nic wskazywać, bo sami macie swoje do zrobienia. Ale jeżeli ktoś potrzebuje jakoś się odciąć to się dzielę, bo może nie macie pomysłu jak w tym wszystkim odnaleźć spokój i zrobić coś tylko dla siebie. A jak macie dzieci- to z dziećmi ;).
Jadąc dziś tramwajem widziałam jak starsza Pani zaczepiła młodą kobietę, mówiąc, że przypomina jej przyjaciółkę z czasów konserwatorium muzycznego, że jest tak samo piękna, ale nie miała z tamtą kontaktu, bo się urwał w latach 70. Problem z telefonami i coś tam jeszcze. Opowiadała o tym, że chodziły razem latem na rynek po zakupy, żeby iść do parku z pełnym koszem jedzenia i grupką przyjaciół ze szkoły, śpiewając i grając do nocy, a jak ktoś ukradł z domu jakiś trunek to nawet do rana. Dziewczę uśmiechnęło się zbywając panią oczami, włożyło słuchawki i totalnie się odłączyło. No tak, co będzie jakaś baba jej wchodziła w świętą przestrzeń, fakoff, nara, nic mnie to nie obchodzi. I to też szanuję, każdy ma do tego prawo, coś tam też przeżywa w życiu, może akurat to nie jej dzień na słuchanie jakiś bab w tramwaju. Ale ja dziś słuchałam i widziałam te wspomnienia, poczułam ten żal przemijania i dlatego piszę to, co piszę ;).

1. Wyjmij słuchawki z uszu

To wspaniale, że ludzie słuchają muzyki. Nic tak nie cieszy jak ulubiona nuta w uchu. Muzycy wciąż komponują, jest tyle tego, że naprawdę warto  chłonąć, poznawać. Ale gdyby tak od czasu do czasu wyjść z własnej głowy, wyjąć dźwięki nagrane i otworzyć się na te "żywe"? Nawet jeżeli mieszkasz w dużym mieście to wychwyć śpiew ptaka, posłuchaj jak znienawidzone gołębie gruchają, wsłuchaj się w tętniące miasto, przez które nadal przebija się natura, szeleszczą liście jesienią pod butem. Czy ten melanż dźwięków to nie wspaniała odskocznia. Jacy jesteśmy w tym wszystkim malutcy, gdy otacza nas muzyka. Pobądź sam ze sobą, spróbuj w tym odpocząć. Czasami można posłuchać też ludzi. Mnie cieszy chociażby śpiew żula. A gdy ktoś gra na ulicy i śpiewa, nawet jeżeli jest to kolejny raz Dżem grany przez kuca, aż do porzygu, to i tak mnie cieszy, bo komuś się chce coś robić, a mi się maluje uśmiech na twarzy.


2. Zrób codziennie jedno zdjęcie

Teraz kiedy telefony służą również do robienia zdjęć czy nagrywania filmów, łap momenty, które są warte zapamiętania. Nie mówię o tym by wyczekiwać z odpalonym aparatem na jakieś wydarzenia. Ale jak już idziesz z psem na spacer, albo po bułki rano. A nawet czekasz na autobus do pracy. To popatrz jak słońce jakoś tak pięknie okryło dach domu sąsiada i drzewka w jego ogrodzie, albo jak deszcz zmywa brud z samochodu. Celebruj ten moment, zapamiętaj go i pstryknij fotkę, nawet jeżeli później wyda się absurdem. Gwarantuję, że przy kolejnym przeglądaniu galerii poczujesz tę chwilę. Ja mam notes z ważnymi sprawunkami, który często otwieram przypadkiem na różnych notkach typu "zapamiętaj to!". Data, godzina i miejsce. I podczas odszukiwania czegoś ważnego, to jest chwila tylko dla mnie, nawet jeżeli trwa pół sekundy, to wystarczy, by poczuć moc szczęścia. 


3. Wyjdź z samochodu, idź na spacer, odpal rower

Mnóstwo ludzi zostawiło fury i wróciło do jazdy rowerem. Mnie to nawet jest głupio, że ja tego nie robię, ale od czasów ciąży jakoś nie miałam okazji, bo jest dziecię, wózek więc spacerujemy. 
W Łodzi od kiedy są miejskie rowery to na widok ludzi na jednośladzie serce roście.  Jak napisałam wyżej, ja spaceruję. Podczas dreptania odkrywam Łódź wciąż na nowo. Uwielbiam chodzić Piotrkowską i patrzeć na ludzi i wciąż odkrywać coś nowego na kamienicach czy w bramach. Ludzie są tak różni, tyle różnych światów noszą w sobie. I może zabrzmi to patetycznie, ale to tyle cudów istnienia. Każdy krok który stawiamy - czy to nie jest powód do radości. Uświadomić sobie ile mamy w tej jednej niedocenianej na co dzień rzeczy.

4. Rozmawiaj z ludźmi, osobiście

Weź wyłącz tego messendżera, łocapa czy wajbera. Nie pisz smsów, umów się przez telefon- bo tak najłatwiej i idź spotkaj się na kawie, czy w parku, idź na szota. Zauważyłam, że coraz mniej ze sobą rozmawiamy. Nawet podczas spotkań z ludźmi, łapię się na tym, że siedzę w komórce minimum połowę czasu, który mogłabym poświęcić na żart czy rozmowę. No żart, bo ja jestem z tych, co dużo głupot gadają. A teraz boję się mówić te moje głupotki, bo strach przed tym, że ktoś nie weźmie poprawki na to, że żart jest żartem też się zrodził z tego, że socjal media "ułatwiły " nam kontakty. Dzizus kurde i co teraz? Trzeba wrócić do rozmów, bez Internetu. Bo tak! Później człowiek chodzi jakiś taki, naładowany. I można bez alkoholu, ale akurat znalazłam zdjęcie mojej ulubionej kawówki, to wrzucam ;).


5. Ahoj przygodo! 

Nie rozpaczaj jeżeli nie uda się w tym roku pojechać na jakąś wycieczkę do ciepłych krajów, czy nad piękne polskie morze. No nie uda się i koniec. To wsiądź na swój rower, czy pada czy nie pada i jedź gdzieś. Weź kanapki, herbatę w termosie, ciepły sweter w plecak i poczuj na chwilę ten brak komfortu psychicznego, że dom jest blisko. Nie proponuję auta bo to super komfort, a ja Was tu na catarsis namawiam tak naprawdę (hyhy). Poczuj, że jesteś daleko od domu, nawet jeżeli zrobisz 20km i zacznie lać, wtedy poczujesz bezradność i panikę. "Kurde, mogłem zostać, po co mi to było?" No poczuj się bezradny, bo chodzi o to, żebyś zatęsknił i docenił tę bezsensowną codzienność, bo może jednak coś się w niej znajdzie wartego uwagi. 
Jak możesz jechać odwiedzić znajomych do innego miasta, to jedź, nawet na dzień, wyjedź rano, wróć wieczorem, nawet jeżeli macie wypić szybką kawę, a podróż busem czy pociągiem będzie trwała więcej niż ta przysłowiowa kawa. To jest reset dla Ciebie, popatrz przez okno tego autobusu, pociągu i doceń to co za oknem. 
A na co dzień - po prostu idź pobiegaj. Chociaż 35 minut.  Biegnij wolno, swoim tempem i postaraj się wyciszyć i wsłuchać w to wszystko co opisałam w pierwszym punkcie. Słuchaj, obserwuj. A jeżeli nie chcesz myśleć, zajmij głowę na przykład liczeniem. Takim zwykłym. Jeden, dwa, trzy, cztery ...i licz, dopóki na zegarku nie zobaczysz, że minęło z piętnaście minut. :). Poczuj się zmęczony, poczuj jak bolą Cię nogi. Poczuj pot na plecach i czole. A jak wrócisz do domu, wykąp się, zjedz coś dobrego i poczuj pełnię szczęścia. Popatrz na niepodlaną paprotkę i podlej ją, poczuj małe szczęścia. Spójrz na zwierzaka, ucałuj dziecię. A jeżeli jesteś typem samotnika bez roślin i zwierząt, to się do sąsiada uśmiechnij. Bo to są małe rzeczy, które cieszą.



Don't worry, be hippie!