czwartek, 30 października 2014

Marihuana w ciąży, palić czy nie palić?

Temat, który budzi kontrowersje. Za granicą o nim głośno, u nas też powoli się nagłaśnia.
Co z tą ciążą i paleniem? Czy warto się skusić czy może wytrzymać bez? 

W głowie się ludziom nie mieści, że matki, które chodzą z brzuchami mogą palić trawkę. No się nie mieści. Ale jak już lampkę wina wypiją, to nic im się nie stanie... Owszem, może nic się nie stać, ale dziwnym jest to, że bardziej zezwala się na wypicie przez ciężarną alkoholu niż zapalenie trawska. Albo fajki: "jak paliłaś przed ciążą to nie możesz rzucić z dnia na dzień bo będzie to miało negatywny wpływ na płód, organizm dozna szoku". CO ZA PITOLENIE?! Takie rzeczy wymyślają uzależnieni egoiści.  Ludzie są nieświadomi szkód i spustoszeń, jakie powoduje w organizmie alkohol czy fajki, a marihuana została wrzucona do jednego worka z wszystkimi innymi narkotykami dostępnymi na świecie, chociaż to roślina stworzona przez samą Naturę. (Tak, wiem, tytoń również, ale weź zapal teraz tytoń bez szkodliwych dodatkowych w papierosach substancji kancerogennych - możliwe chyba jedynie w dżungli).

Według różnych badań, które można sobie poczytać przeglądając Internet, w większości opowiada się o szkodliwym wpływie Marii na płód. O tym, że opóźnia jego rozwój, że THC (to to, co "kopie") przechodzi przez łożysko przez co "W łonie matki zakłóca proces rozwoju połączeń pomiędzy komórkami nerwowymi w korze mózgowej. W efekcie palenie marihuany w ciąży sprawia, że dziecko może mieć w przyszłości spore problemy z rozwojem inteligencji, uczeniem się, a także gromadzeniem wspomnień. Za wszystkie te zdolności odpowiada właśnie kora mózgowa. " 

Ok. Może. Ale nie musi.
Bo tak naprawdę wszystko może mieć wpływ na rozwój dziecka.

Alex Grey artysta specjalizujący się w duchowej i psychodelicznej sztuce, bardzo Go lubię.

Druga strona medalu jest pozytywniejsza ;).

Nie mieszkamy na Jamajce, ale badania, które najbardziej poruszyły temat palenia w ciąży były wykonywane właśnie tam przez doktor Malanie Dreher. Przeprowadzone na 56 kobietach i ich dzieciach od początku ciąży do 5 roku życia dziecka. Według M. Dreher dzieci matek które paliły marihuanę płaczą mniej, są bardziej podatne na socjalizację i mniej się denerwują. Kobiety mają złagodzone objawy ciąży po "chmurce", są mniej zestresowane i łatwiej znoszą wszelkie niewygody związane z brzemiennością. Nie stwierdzono różnic w rozwoju dzieci matek, które paliły podczas ciąży i tych, które nie paliły. Nawet zaobserwowano pozytywne różnice rozwojowe u dzieci od matek popalających zielsko. Mówi się że waga urodzeniowa dziecka jest mniejsza - ale tego w "jamajskich" badaniach nie stwierdzono. (Dziecko nie musi ważyć od razu 4500 g., no kaman!)
Ważną rzeczą jest także to podejście tamtejszych mam do gandzi. Wierzą w to, że działa ona leczniczo, że jest rośliną, która poprawia zdrowie. Napary z marihuany są polecane przy przeziębieniach, gorączkach, biegunkach, brakach apetytu czy nadpobudliwości.

Więcej o badaniach w wywiadzie z samą antropolog, niestety bez tłumaczenia. 

Palisz, paliłaś czy nie - mnie to za bardzo nie interesuje, wybór należy do Ciebie, droga Matko.
Nie mam nic przeciwko, ufasz sobie, znasz siebie - pal.

A teraz jęki i stęki. 

Na moją logikę podczas pierwszego trymestru trzeba unikać zieleni - dlaczego? Bo pierwszy trymestr jest najważniejszy i nie trzeba mieć na studiach psychologii rozwoju człowieka, żeby wiedzieć, że wtedy rozwija się dosłownie wszystko. I nie jestem naukowcem, jestem raczej z tych uduchowionych hippisów z jakąś tam wiedzą naukową ze studiów, bo przypadkiem te tematy mnie interesowały. Nie lubię się opierać na czyichś badaniach - skąd tak naprawdę mamy wiedzieć, czy im ufać czy nie? Kto decyduje o tym, czy coś jest prawdą?

Najważniejsze jednak jest to, że jako matka, mam prawo dać wybór dziecku i nawet jeśli ja mam ochotę na chmurę, to poczekam z nią aż do wyklucia lub ewentualnego końca karmienia. Nie dlatego, że się obawiam wad rozwojowych - nie obawiam się. Znam siebie, znam temat tych roślin od podszewki, a także kobiety które skłaniają się ku konsumowaniu trawki w ciąży.
Moje dziecko ma wybór - w przyszłości nie musi być entuzjastą narkotyków miękkich oraz al dente, może wręcz będzie przeciwnikiem zielska,  albo najzwyczajniej w świecie dołączy do reszty ludzi, którzy na ten temat nie mają zdania. Humoru nie muszę sobie poprawiać, gdyż z natury mam dobrze "na bani", a nie mogę teraz myśleć tylko o sobie. Jestem inkubatorem, który nosi nowe życie. Tak jest uczciwiej.

Zdrowe żarcie, sport - jeśli można rzecz jasna, wszystko to, by nie stresować siebie i Bobka. Przecież nie umrzemy robiąc sobie detox przez te chociażby 1,5 roku. Można zainwestować w sferę duchową poprzez medytację, czy odpowiedni rozwój i relaks. Nie byłam dzieckiem matki palącej, ani nawet pijącej - moja Mama dała mi wybór, sama próbowałam różnych rzeczy, sama doświadczałam. I sama, przyglądając się rzeczom i ludziom, próbując, doszłam do moich życiowych wniosków. 

I chciałabym żeby te pierwsze kontakty Syna z Marią były przy mnie. Lepiej w domu, z matką, ojcem i kolegami, niż nie wiadomo gdzie- paląc nie wiadomo co :).  O tym więcej, kiedy indziej. 

Dużo radości.
D.

wtorek, 28 października 2014

Witajcie matki i ojcy. Wpis pierwszy, zapoznawczy.

Jestem Dominika i zaczynam karierę zielonej Matki w marcu 2015r. Oby doskonałej, cudownej, świadomej swej niedoskonałości. Takiej co ma porządek w domu, ugotowany obiad, a wszystko wyprane i pachnące. 
Czemu zielonej? Bo kocham zieleń, Naturę i wszystko co związane z przyrodą. Wszystko. Lubię też tematy konopne. Tak mam, chyba się taka już urodziłam, konopna.

Nie każdy lubi dzieci. Ja lubiłam od kiedy pamiętam. Zawsze się opiekowałam najmłodszymi w rodzinie i tak po prostu, w prezencie od Matki Natury mam do nich podejście, a instynkt przyszedł do mnie w dniu pierwszej miesiączki.
Teraz sama będę madre i przez to, że chcę dla mojego szkraba jak najlepiej, postanowiłam się z Wami dzielić moimi odczuciami i tym wszystkim, czym dzielą się stare na blogach. I liczę na Wasze opinie, pomoce i różne takie. Proszę też by niektóre wypowiedzi czytać ze zrozumieniem i dystansem. Lubię sobie pożartować lub głupio pogadać. Swoboda moich wypowiedzi nie zawsze wszystkim odpowiada, dlatego zdrowy dystans to najlepsze życiowe podejście :).

21 tydzień, Bobo w ruchu, szczególnie wieczorami. Świetne uczucie, kiedy czujesz, że coś Ci tam jeździ i wywija w każdą stronę. Boję się schylać i garbić, żeby Go nie przygnieść. Jak czasami przywali (w tym wieku, kto by pomyślał), to nie wiem jak się nazywam. 
Jem migdały, pestki dyni, ziemniaczane obiady, nasycone białkiem strączkowym. Piję wodę z cytryną, zieloną herbatę i to co zdrowe i jak najmniej przetworzone. Jadam zgodnie z tym co przynosi aktualna pora roku i czasem szaleję z jedzeniem nie polskim typu awokado, melon czy granat. Bo zdrowe, bo lubię. Nauczyłam się też pić owocowo warzywne koktajle. W ogóle jak ktoś chce trochę wegańskich przepisów oto mój blog z przepisami
Bardzo oczyszczający wpływ ma na mnie ta ciąża. Może nie do końca psychicznie bo hormony czasami jak zwariują to mam ochotę strzelać w powietrze z kałacha, ale fizycznie czuję się jak najlepiej, poza początkowymi mdłościami i bólami podbrzusza.

Zdjęć Bobka tu nie będę umieszczać, bo może za kilka lat się okazać, że sobie nie życzył czy coś. Zboczeńcy w Internecie to kolejna sprawa, no i w ogóle prywatność rzecz jasna, chociaż jej trochę. Będzie głównie o macierzyństwie, życiu w społeczeństwie i o tym wszystkim aktualnym naokoło :).

Jako dorosły człowiek: 
PS Dzidziuś powinien wychowywać się w środowisku wolnym od jakiegokolwiek dymu, używek i nie popieram palenia zielska w ciąży.
Zajadam się pełnowartościowymi ziarnami konopi, którym poświecę kolejny ciekawy post na moim zielonym blogasku i dlatego karmię dziecko "kanabisem" :)


PSS Dziękuję mojemu koledze Bartkowi za wspaniały pomysł na bloga i jego tytuł. A to Jego blog muzyczny pt. JAK TU GRAĆ , w którym ładnie i z humorem pisze o muzyce współczesnej.