czwartek, 20 listopada 2014

Wegańska ciąża. Co jeść?

Dużo ludzi neguje dietę wegańską. Przeważnie krytykuje się to, czego się nie zna, więc rozumiem i szanuję każdą krytykę. Ważne by nie dać się zaszczuć otoczeniu jeżeli wybrało się dietę roślinną świadomie, bo poza szlachetnymi pobudkami, jest po prostu zdrową opcją.
Suplementuję witaminę b12 codziennie lub co drugi dzień. Do końca pierwszego trymestru oczywiście był również kwas foliowy. Od niedawna w postaci kropelki dziennie witamina D pojawiła się wśród moich "dopalaczy".  Tylko dlatego, że braknie słońca, a ja potrzebuję Go bardzo, więc poczułam, że witaminę D powinnam suplementować. Czytałam, że jest bardzo ważna, chociaż tego samego dnia znalazłam mnóstwo tekstów obalających tę teorię. Poza tym nie jem żadnych leków i wszystko jest dobrze, na co wskazują moje dotychczasowe wyniki krwi i moczu. Tak naprawdę wiem, że jeśli nie brałabym tych dodatkowych suplementów- też wszystko byłoby ok. Wiem, co jem i czym karmię Dziecko. I wiem, że Internet nie musi być potwierdzonym źródłem informacji, ale jednak to chyba taka natura człowieka naszej epoki, że sięga tam czasem po jakąś "radę". Dobrze jest wiedzieć, że to co jemy ma jakieś wartości. Jem mnóstwo warzyw (wszystkie!), owoców, strączków (soczewica, groch, fasola), zbóż mniej (chleb żytni, rzadziej pszenny), kasz (gryczana, jaglana, ryż) i orzechów i pestek (migdały, nerkowce, orzechy brazylijskie, pestki dyni, słonecznik). 
Cukier biały zamieniłam na brązowy i na melasę buraczaną (polecana w ciąży!). Piję dużo wody, zarówno czystej, mineralnej, jak i takiej z cytryną. Idąc na spotkanie ze znajomymi zamawiam w barze smoothie. Nie odmówię sobie kawy od czasu do czasu, herbaty też, ale wybieram białą.

Każda dieta opiera się na pewnych podstawach, dla jednych jest to mięso, a dla innych na przykład:
  • ZIEMNIAKI- nie mogę przestać myśleć o ziemniakach- to syndrom jeszcze sprzed ciąży.  Kocham je w każdej postaci, smażone, gotowane, w formie kotletów, kopytek, babki ziemniaczanej, frytek, puree itp. Na szczęście w niepozornej pyrze znajdziemy potas, magnez, żelazo, fosfor, wapń, cynk, miedź, mangan, witaminę A, B1, B2, B3, B6, C, D, E i K, PP, błonnik oraz skrobię- więc jak się lubi- to po co sobie odmawiać. Jeść trzeba, bo wcale nie są ciężkostrawne- wręcz odwrotniet! A do picia polecam wodę z gotowanych ziemniaków- wiem, że brzmię jak wariatka- ale to naprawdę zbiór wszystkich witamin, które zostają w wodzie podczas gotowania bulwy. Przy okazji mamy smaczny ziemniaczany "rosołek". Ziemniak pomógł przeżyć milionom ludzi, więc kobietom w ciąży też pomoże ją utrzymać. W połowie XIX wieku był podstawą wyżywienia najbiedniejszych.
  • CIECIERZYCA- ma mnóstwo cennych składników odżywczych. Jest bogata w fosfor, potas, cynk, witaminy z grupy B (B9 i B6), a także żelazo, magnez oraz błonnik. Warto ją pokochać w formie hummusu, falafela, czy po prostu ugotowaną do sałatki lub podaną po indyjsku ze szpinakiem. Ja lubię kotlety z ciecierzycy, ziemniaka, czosnku i pietruszki :). Jedną z przyczyn popularności włoskiego grochu jest niezaprzeczalny fakt, że jest bogatym źródłem białka.
W 100 g ugotowanej ciecierzycy jest aż 8,86 g białka, które wykazuje stosunkowo dużą wartość odżywczą, m.in. dlatego, że dostarcza tych aminokwasów, których nie posiadają białka znajdujące się w produktach zbożowych.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/ciecierzyca-wlasciwosci-i-wartosci-odzywcze-cieciorki_33844.html
W 100 g ugotowanej ciecierzycy jest aż 8,86 g białka, które wykazuje stosunkowo dużą wartość odżywczą, m.in. dlatego, że dostarcza tych aminokwasów, których nie posiadają białka znajdujące się w produktach zbożowych.

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/ciecierzyca-wlasciwosci-i-wartosci-odzywcze-cieciorki_33844.html
  • SŁONECZNIK- W nasionach słonecznika obok cennego białka znajduje się olej. Zawiera on do 90 proc. zdrowych, nienasyconych kwasów tłuszczowych (w tym glicerydy kwasu linolowego) i więcej niż inne oleje witaminy E (zwanej witaminą młodości), a także A, z grupy B oraz witaminy K, F. Do tego minerały – wapń, potas i cynk, żelazo, miedź i inne, zbawiennie wpływające na skórę, włosy i paznokcie. Zawiera ważny w ciąży kwas foliowy. Robię z niego dwa rodzaje moich past WEGANDZIA.  
  • ZIARNA KONOPI, o których pisałam w poprzednim poście - są dla mnie bardzo ważne i codziennie zajadam się garstką "na sucho" lub w postaci pasty kanapkowej; używam ich również do ciast i potraw na ciepło- by wzbogacić wartościowo jedzenie
Staram się unikać pszenicy, chociaż napadają mnie potrzeby zjedzenia zwykłej białej bułki z przedziałkiem lub po prostu kanapki. Zima prawie przyszła więc ze zwiększoną częstotliwością zjadamy kiszoną kapustę i ogórki. Tofu jadam, ale od czasu do czasu. Mleko sojowe kupuję bo robię z nim naturalne kakao, a jak mnie nachodzi na słodycze to zjadam czekoladowe płatki albo gorzką czekoladę. Jem też chipsy- raz na dwa tygodnie, a co. 


Musimy pamiętać o dodatkach. Zawsze powtarzam, że "diabeł tkwi w szczegółach" i chociaż tu ten diabeł brzmi jakby miał nam szkodzić, to mnie chodzi o coś zupełnie innego.
Bardzo ważnymi dodatkami są przyprawy, świeże zioła, różnego rodzaju posypki (sezam, siemię lniane, orzechy czy oleje). I lepiej zmielić siemię lniane, dodać je do sałatki niż wydać dużo pieniędzy na olej lniany, który tak naprawdę nie ma wartości, bo szybko "wietrzeje"- to ważne by w codziennej diecie były także inne tłuszcze, które wchłaniają witaminy z naszych pokarmów. Używam oliwy z oliwek, oleju rzepakowego, lnianego i konopnego. Kokosowym smaruję brzuch :). 
Kolejne ważne dodatki to koperek, pietruszka, liście bazylii, płatki migdałów. Danie poza tym, że zostanie ładnie udekorowane, to dostanie kolejnych wartości.  Jeśli jeszcze znajdziecie rzodkiewki, to nie wyrzucajcie ich liści- są źródłem żelaza i mają dość ciekawy smak. I pieczarki, są po prostu dobre.
Na koniec mój król - koncentrat pomidorowy. Bo tak.

To w skrócie zbiór informacji o tym, co jem, albo co jem i z czego. Jem naprawdę sporo, powoli przybieram na wadze i nie zapinam się w spodnie. Wygląda na to, że wszystko jest tak jak być powinno. W razie pytań o dietę i dania, które przygotowuje- możecie mnie znaleźć na moim kulinarnym blogu pt. SMAKOSZKI JAROSZKI. Jem wszystkie możliwe potrawy, w tym poście opisałam bardziej składniki z moich potraw ;). Od czasu do czasu dodaję jakiś przepis, a na co dzień aktualizuję facebooka zdjęciami moich posiłków. Zapraszam.
Następny post będzie o pieluchach konopnych. W końcu wokół konopi kręci się ten blog ;).






środa, 12 listopada 2014

Jak leczyć uzależnienia oraz o połączeniu emocjonalnym rodziców i dzieci.


Doktor Gabor Mate, to kanadyjski lekarz węgierskiego pochodzenia, specjalizujący się w leczeniu uzależnień. Powszechnie uznawany za jego unikalne spojrzenie na ADHD i jego mocno zakorzenioną wiarę w związek pomiędzy umysłem a zdrowym ciałem. Popularny mówca i lider seminariów w powyższej tematyce, jest stałym felietonistą Vancouver Sun i The Globe and Mail.
To tyle z wikipedii. 
Bardzo żałuję, że usłyszałam o Nim dopiero dziś. Lepiej późno niż wcale. Często się dzieje tak, gdy mam zaplanowaną pracę na wieczór, coś ważnego do zrobienia i raptem wpada mi w ręce jakiś dokument, książka, której nie mogę opuścić i zarywam kolejną nockę, by znaleźć na wszystko czas. 
Jeśli nie macie za dużo czasu by od razu obejrzeć oba filmiki, polecam chociaż ten pierwszy o tym, jak leczyć uzależnienia. Można zmienić myślenie, może od tych kilku słów będzie zależała przyszłość Twojego dziecka. Bardzo istotne rzeczy porusza, między innymi to, że stres kobiety podczas ciąży wpływa na przyszłe życie dzieciątka. 
Znalazłam świetny fanpage o narodzinach na facebooku- znów te przypadki ;), dzięki któremu poznałam Pana Gabora. Dzięki o losie, że zawsze zrzucasz na mnie tyle potrzebnych mnie informacji. Dotknij tym również resztę świata ;).
Owocnego słuchania "drogie Obywatele, Matki, Ojcy..." :) 


czwartek, 6 listopada 2014

Medyczna marihuana, działa?


Polski Trybunał Konstytucyjny przyznał, że warto pomyśleć o zmianie ustawy dotyczącej użytku marihuany  do celów leczniczych. 
Czyżby pierwszy, nieśmiały krok w stronę normalności? Może za sto lat, ale zawsze jakaś nadzieja.

Brak jest uzasadnienia dla zakazu posiadania marihuany, gdy jest to uzasadnione względami medycznymi np. leczenia w stanach terminalnych - ocenił we wtorek TK i zapowiedział w tej sprawie tzw. wystąpienie sygnalizacyjne do ustawodawcy.

Warto uświadomić sobie, że konopie to nie tylko "ale faza ja piedr*le".  To między innymi jeden z najstarszych naturalnych leków, z potwierdzoną skutecznością.
Problem antydepresantów istnieje i jest poważny. Tzw. hormony szczęścia uzależniają psychicznie i fizycznie. Stosowane z czasami błahych powodów mogą zmienić pacjenta w narkomana myślącego tylko o tym, aby zdobyć następną tabletkę i oddalić nieprzyjemne uczucia. Gdybyście widzieli awanturujące się starsze Panie, które mają syndrom odstawienia przeciwlękowego Xanaxu... Jakaś masakra.  Dzieje się tak, dlatego, że nastrój człowieka używającego na przykład środka typu benzodiazepina dramatycznie się pogarsza powodując uczucie porównywalne z głodem narkotykowym.
Dlaczego władze udają, że ten problem nie istnieje? 

Poniżej troszkę faktów konopnych, które po prostu cytuję. Po prawej stronie skrócona infografika z serwisu joemonster.org :).

"92 procent pacjentów uważa, że leczenie marihuaną działa.

Washington Post dowiedział się o tych statystykach z badań przeprowadzonych przez Behavioral Risk Factor California. Spośród ponad 7500 losowo badanych pacjentów, 350 używało marihuany na takie dolegliwości jak przewlekły ból, raka, migreny i zapalenia stawów. Z 350 pacjentów, 320 powiedziało, że medyczna marihuana skutecznie łagodzi objawy.

Interesujące były też statystyki demograficzne. Młodzi dorośli są najczęstszymi użytkownikami medycznej marihuany (prawie 10% badanych), ale ludzie w wieku 25-34 lat i 45-54 lat, również często po nią sięgają. Jeśli chodzi o rasę i pochodzenie etniczne, badania wykazały tylko 3 procent całkowitej wariancji. Mężczyźni, kobiety, czarni, biali, młodzi, starzy, po studiach jak i licealiści – badania wykazały bardzo małą różnicę zdań między tymi poszczególnymi grupami.
Ludzie z nastawieniem anty-marihuana którzy wątpią w skuteczność marihuany jako leku, dziś powinni rozważyć to, że marihuana nie jest furtką do narkotyków, ale furtką do skutecznego leczenia dla wszystkich. Podczas gdy te opinie, w dużej mierze pozostają nieuzasadnione, lekarze i ich pacjenci wydają się bardziej zgadzać, że medyczna marihuana na prawdę działa.

W państwach które zalegalizowany medyczną marihuanę, liczba zgonów z przedawkowania opioidowych leków spadła średnio o 25%, zgodnie z badaniami opublikowanymi w JAMA International Medicine. To jest o 1729 zgonów mniej niż przed legalizacją leczniczej marihuany w 2010 roku."

http://faktykonopne.pl/niesamowite-statystyki-medycznej-marihuany/

"Przeciwnicy dopuszczenia marihuany do celów leczniczych straszą, że jest to "furtka dla legalizacji". Nic bardziej błędnego - wprowadzenie programu medycznej marihuany może wręcz utrudnić walkę o pełną legalizację. Popieranie tego postulatu przez środowiska prolegalizacyjne wynika z akceptacji faktów i zwykłej empatii, nie własnych interesów. (...) Mit o tym, że wprowadzenie marihuany do celów medycznych przyspieszy legalizację, wywodzi się z USA, gdzie równolegle zaobserwować można było rozwój programów medycznych i wzrost poparcia dla pełnej legalizacji. Ciężko jednak bezsprzecznie stwierdzić, co było skutkiem, a co przyczyną.
Ocieplanie wizerunku marihuany zaczęło się na kilka lat przed wprowadzeniem pierwszych stanowych przepisów umożliwiających korzystanie z marihuany w celach leczniczych. Tendencja ta utrzymuje się do dziś bez wyraźnego wskazania na tę połowę stanów, w której pacjenci mogą się leczyć konopiami."
http://maciejkowalski.natemat.pl/118541,czy-medyczna-marihuana-opozni-legalizacje



 Jeden z najnowszych dokumentów na temat medycyny opartej na konopiach teraz dostępny z polskimi napisami.
Stworzony przez MontanaPBS, w USA w stanie Montana, gdzie cannabis jest legalna w celach leczniczych.
Film przekazuje wiele ważnych informacji i ciekawostek, opowiedzianych przez rzeczywistych pacjentów i ich lekarzy oraz badaczy i naukowców znających się na rzeczy. W filmie omówiony jest także wpływ prohibicji na rozwój medycyny i historia delegalizacji marihuany w USA.

niedziela, 2 listopada 2014

Jak to jest z tą ciążą?

Ciąża, ciąża. Ojej, to taki piękny okres w życiu matki, mówią niektóre koleżanki, te z dziećmi i te bez. No tak, piękny. Ale dopiero wtedy gdy odejdą wszystkie stresy, dokuczające objawy i w końcu w brzuchu poczujesz motyle. Te motyle to oczywiście gibający się Bobas. Wtedy dopiero zaczyna się robić pięknie, bo czujesz i jesteś świadoma tego, że masz w sobie mały kawałek siebie, dla którego dasz możliwie wszystko co najlepsze. Robisz się też większa, więc to, co nie sprawiało Ci trudności dotychczas, zaczyna ją sprawiać. Nawet oddychanie. Jestem gadułą, więc gdy za dużo trajkoczę, wypompowuję z siebie resztki powietrza i muszę robić reset systemu. Nawet nie wiecie jakie to uciążliwe :).

Najważniejsze - NO STRESS . 
Ok, tylko jak się nie stresować, podczas gdy hormony Ci skaczą? Każda kobieta jest inna, jedna będzie wymiotować, druga czuć zapachy mocniej, trzecia mieć zachcianki, albo wszystko na raz. A ja? Miałam przez pierwszy trymestr takie huśtawki nastrojów, że z minuty na minutę potrafiłam krzyczeć, płakać i się śmiać. W końcu szłam spać. I tak do końca drugiego miesiąca. Gdybyście mnie zobaczyli przed ciążą, a w trakcie tych ostatnich miesięcy, to naprawdę można by stwierdzić, że mam kilka osobowości. Dlaczego nikt mi nie powiedział, że tak jest, he? :)
Co wieczór, gdy kładłam się spać, uświadamiałam sobie, że te wszystkie nerwy były przeważnie bez sensu i nic nie wnosiły. W myślach mówiłam i nadal mówię do Bobka (nie mamy nadal imienia), by się nie przejmował, gdy jestem zła, bo to moje emocje, hormony i nie powinien na nie w żaden sposób reagować.
A po dziesiąte - nie czytać forów internetowych o ciąży, bo można się najeść trującego strachu i wmówić sobie wszystko, co najgorsze. Jeśli nie masz żadnych niepokojących objawów typu plamienie, czy krwawienie, uspokój się i pytaj lekarza, nie Internet. 


Jedzenie. Mówią, by nie jeść za dwóch, a dla dwóch. No to jem. Używam dobrej jakości oliw i olejów, w tym konopnego, lnianego czy nawet rydzowego. Wolę dołożyć do porządnego jedzenia, niż kupić np. coś słodkiego. Jak już nie mogę wytrzymać bez jakiegoś "syfnego" jedzenia to piekę ciasto czy babeczki, zjem jakiegoś batonika lub wtrąbię czipsy. Ale wszystko jest dla ludzi, masz ochotę- jedz. Nie można z niczym przesadzać, ale jeśli nie dostajesz spazmów na widok czipsów - zjedz kilka migdałów, poskub słonecznik lub pestki dyni (te są bogate w ważne w ciąży żelazo). 
Tak też daję radę przez większość czasu. I nie mam jakiś dziwnych zachcianek, poza tym , że wróciłam do jedzenia pieczywa oraz pokochałam owoce! Istniały dla mnie banany od czasu do czasu, pomarańcze były głównie zimą. Jedna truskawka w wakacje i wystarczyło mi owoców na cały rok. Teraz jest zupełnie inaczej, jem wszystko co dostępne w naszych sklepach i na rynkach. Wyniki krwi są dobre, nawet pani doktor pochwaliła mnie za dobrą ilość żelaza i powiedziała, by trzymać tak dalej. Nie wie, że nie jem mięsa. Wie, że patrzę na to, co w siebie pakuję. Wolałam uniknąć prawdopodobnych pogadanek. By zmniejszyć stres, rzecz jasna.

Konopie w ciąży. Jestem dzieckiem, a teraz będę matką Internetu. Dużo czytam, lubię szperać. I wyszukując różne kulinarne ciekawostki, dowiedziałam się, że np. w USA od kilku lat bardzo, ale to bardzo popularnym pożywieniem, w szczególności wśród ciężarnych kobiet są ziarenka konopi. 
Kobiety jedzą je w najróżniejszych formach. Dodają je do własnoręcznie wypiekanego pieczywa, do koktajli zwanych smoothies, dosypując do sałatek, a nawet frytek.
Konopie? Przecież to nielegalne - pomyślałam. I każdy tak pomyśli i powiela taką gadkę, jeśli nie wie, że konopie jadalne zawierają jakieś znikome ilości thc (tego, co kopie :P), a mają cudowne właściwości zdrowotne. Zaczęłam o nich opowiadać rodzinie i moja ciocia uświadomiła mi, że kiedyś konopie były bardziej popularne, ale zaczęło się robić głośno o marihuanie i temat powoli zanikł. Teraz sama chce je siać, ale pyta "Jeśli ja posadzę konopie, to czy mnie nie posadzą?". Otóż nie, ciociu. Spokojnie.
 Sama zdziwiłam się - takie wartościowe i nikt  nic o tym nie mówi. Dafak? Dowiedziałam się, że przeważnie kupuje się je jako karmę dla ptaków, albo zanętę wędkarską... 

Postanowiłam eksperymentować w kuchni i robić różne potrawy z tych ziarenek. Weszłam w amerykańskie strony z przepisami i robiłam wszystko zgodnie z przepisami. Okazało się, że łupina jest tak twarda, włazi w zęby i daje wrażenie jedzenia pestek słonecznika z grubymi łupinami. Posmutniałam. Zaczęłam je mielić w młynku do kawy. Nadal czułam "gruz" w zębach, ale poddawałam się i postanowiłam dodawać ten gruz do różnych możliwych potraw. I tak też robiąc tartę z warzywami, dodawałam zmielone konopie do spodu tarty. Posypywałam nimi sałatki i kanapki. Bardzo wierzyłam od początku w to, że powinniśmy je jeść. W końcu nie wytrzymałam z tymi łupinami i postanowiłam szukać opcji łuskanych. Na szczęście są dostępne!





Wczoraj jadłam np. ciasto z jabłkami na bazie oliwy konopnej, na które przepis wrzuciłam TUTAJ.

PS wszystkie obrazki oprócz ostatniego są znalezione w sieci.